Oczy pieką mnie od niespania i płaczu do późna, a muszę czytać lekturę w PDFie, bo mam jutro kolokwium. Głowa mi zaraz odpadnie z bólu, a żadne tabletki nie pomagają.
Na dodatek nie mam nawet z kim rozmawiać. Chłopak się uczy większość czasu, a znajomi mają wyjebke. Serio. Nikogo nie obchodzę. Nikt nie pyta co u mnie słychać, a jak próbuję napisać sama, to jestem ignorowana. Jeśli temat nie dotyczy ich życia i ich problemów, to nie ma sensu nawet próbować sie odzywać, bo najprawdopodobniej nikt nie wyrazi zbytniego zainteresowania.
Chłopak powtarza mi abym zmieniła znajomych, bo ci są zjebani. Tylko gdyby to było takie proste... Łatwo pomyśleć, że pora znaleźć znajomych. Tylko teraz powodzenia w szukaniu ich i zawieraniu dłuższej i bliższej znajomości. Ludzie nie są jak ubrania i nie mogę po prostu sobie zdjąć jednych i założyć drugich bo tak mi się podoba.
Godzina 18:10. Dlaczego jest tak wcześnie? Chcę iść już spać i zaszyć się w świecie swoich snów.