!uwaga!
jeśli boisz się, że się ode mnie zarazisz to stąd idź

niedziela, 3 maja 2020

dlaczego jest tak wcześnie

Od samego rana tylko czekam aż ten dzień się skończy i będę mogła iść spać.
Oczy pieką mnie od niespania i płaczu do późna, a muszę czytać lekturę w PDFie, bo mam jutro kolokwium. Głowa mi zaraz odpadnie z bólu, a żadne tabletki nie pomagają. 
Na dodatek nie mam nawet z kim rozmawiać. Chłopak się uczy większość czasu, a znajomi mają wyjebke. Serio. Nikogo nie obchodzę. Nikt nie pyta co u mnie słychać, a jak próbuję napisać sama, to jestem ignorowana. Jeśli temat nie dotyczy ich życia i ich problemów, to nie ma sensu nawet próbować sie odzywać, bo najprawdopodobniej nikt nie wyrazi zbytniego zainteresowania. 
Chłopak powtarza mi abym zmieniła znajomych, bo ci są zjebani. Tylko gdyby to było takie proste... Łatwo pomyśleć, że pora znaleźć znajomych. Tylko teraz powodzenia w szukaniu ich i zawieraniu dłuższej i bliższej znajomości. Ludzie nie są jak ubrania i nie mogę po prostu sobie zdjąć jednych i założyć drugich bo tak mi się podoba. 
Godzina 18:10. Dlaczego jest tak wcześnie? Chcę iść już spać i zaszyć się w świecie swoich snów. 

czwartek, 30 kwietnia 2020

pewien urok?

Nie było mnie tu  od 2 tygodni. Dzisiaj jest 50 sobota z rzędu. Znaczy 50 dzień kwarantanny. Niech to gówno się wreszcie skończy.
Więcej jeżdżę na rowerze, co jest serio świetnym lekarstwem na przytłaczające poczucie monotonności tych wszystkich dni zlewających się w jedną masę. Staram się też dostrzec pewien urok tego lockdownu. Świat wreszcie zwolnił. Donikąd nie musimy się spieszyć. Mamy po prostu czas, który musimy spędzić na... no właśnie, na czym? Obowiązki i pośpiech się zatrzymały, zostały ograniczone do minimum. Jedno wielkie rozluźnienie. Możesz sobie spacerować wolnym krokiem i nie myśleć o tym, że się spóźnisz bo po prostu nie masz dokąd się spóźnić. 
Nie mówię, że to zamrożenie świata jest najlepszym co nas spotkało, ale czy nie na to właśnie czekaliśmy? Na chwilę zwolnienia w tym pędzącym z ogromną prędkością świecie? Możemy czytać książki, oglądać seriale, spać cały dzień i nie wyciągać z tego żadnych większych konsekwencji bo większość naszych zadań jest przełożona na później czy nam się to podoba, czy nie.
To nie tak, że cieszy mnie ta kwarantanna, bo odpoczynek byłby milszy w mniej napiętych okolicznościach. 
Co więcej, powoli wchodzimy w fazę odmrażania świata z tego zastoju. Cieszy mnie to, że powoli stopniowo będę mogła wracać do życia i reaktywować plan schudnięcia.

Ta piosenka ostatnio za mną chodzi.

Eivør Í Tokuni

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

nie chcę się nienawidzić

Ma się zepsuć pogoda. Boję się, że nie będę mogła jeździć na rowerze i przytyję. 
Nie mogę już patrzeć na swoje ciało. 
Czemu nie mogę po prostu go pokochać tak jak kocham Ciebie? 
Czemu nie może mi się podobać tak jak podoba się Tobie?
Nie chcę się nienawidzić za to jaki mam kształt, to bez sensu. Nie rozumiem dlaczego tak jest i jak ja działam. Dlaczego nie mogę stanąć przed lustrem po prostu zadowolona z tego jak wyglądam?   

czwartek, 9 kwietnia 2020

pierwszy raz od kilku tygodni

Nie podoba mi się to wszystko. 
Włączyłam dzisiaj radio i upiekłam ciasteczka, zupełnie jakby wszystko było normalne i nie działoby się nic złego. Nagle uderzyła mnie świadomość, że przecież to wszystko trwa nadal, muszę kombinować jak spotkać się z chłopakiem żeby nie było przypału z policją i co zrobić z następnymi pustymi dniami. Na dodatek to wszystko się przedłuża, jestem traktowana jak chora i muszę się ograniczać, pomimo tego, że jestem zdrowa i naprawdę nie chcę niczyjej krzywdy. A ci wszyscy ludzie ze statystyk teraz są samotni i umierają naprawdę, kiedy ja po prostu siedzę w domowym ciepełku i słucham radia. To nie jest tak, że ktoś sobie wymyślił liczby i podał do internetu, czy wiadomości. To naprawdę się dzieje w naszym świecie, równolegle z naszymi istnieniami.
Smutno mi z tego powodu. Pierwszy raz od kilku tygodni coś uderza we mnie bardziej, niż perspektywa przytycia.
Marzę o tym aby móc znowu iść na zajęcia, spotkać się z ludźmi i po prostu żyć i móc dalej realizować najzwyklejsze w świecie potrzeby, rozwijać się. Dlaczego zwykłe wyjście z domu i zobaczenie ukochanej osoby to aż tak wiele?

Edmund  Fetting Nim wstanie dzień
piosenka, którą słyszałam w radiu tego wieczora, bardzo mi się podoba


wtorek, 7 kwietnia 2020

ale to

Ale to wszystko nie ma sensu. Dzisiejszy dzień jest niesamowicie nudny. Zupełnie nie mam co robić, nie mam motywacji do niczego i zastanawiam się po co w ogóle wstałam.
Jedyna sensowna rzecz jaką dzisiaj zrobiłam to pójście do sklepu po to, czego nie kupiła moja mama. 
Czuję się gruba.
Mam ochotę wziąć nożyczki i uciąć sobie kawałek ciała.

sobota, 4 kwietnia 2020

zając z czekolady gównianej jakości

Blisko 3 godziny spędziłam jeżdżąc na rowerze. Przejechałam pół miasta i spaliłam trochę kalorii, czym jestem bardzo usatysfakcjonowana. Jutro powtórka. Jeszcze się okaże, że schudnę podczas tej kwarantanny, spełnienie marzeń.
Czas mi się dłuży niemiłosiernie, nawet dostałam okres tydzień za wcześnie. Z reguły jeśli nie był punktualny, to się spóźniał. Ale zazwyczaj miałam idealnie na czas. 
Wracając do domu nabrałam niewyobrażalnej ochoty na zająca z czekolady, takiego gównianej jakości. To wszystko przez okres. Zjadłam dzisiaj właściwie tylko obiad i 2 tosty na śniadanie, więc pozwoliłam sobie na tego zająca i nawet nie miałam większych wyrzutów sumienia. Tym bardziej, że wiadomo jak ciężko bywa z ćwiczeniami i napadami podczas okresu. I tak dobrze się trzymam. Uda mi się. 
Kiedy policzysz moje kręgi?

piątek, 3 kwietnia 2020

powiedzmy, że ruszam trochę do przodu

Pierwszą połowę dnia poświęciłam w całości na naukę angielskiego. Miałam "kartkówkę" (zadania do zrobienia i odesłania w ciągu 30 minut) i musiałam zrobić zadania, które dostajemy co tydzień. Zazwyczaj mamy czas do piątku, ale w czwartek wieczorem pani napisała, że ze względu na kartkówkę wyjątkowo mamy czas do czwartku. Jakby nie można o tym napisać przy zadawaniu tych zadań. Oczywiście mail przyszedł o takiej porze, że odczytałam go dopiero dzisiaj rano. W tej chwili na samą myśl o tej pani i jaka jest niedorobiona mam kurwiki w oczach.
Coraz mniej czuję się przytłoczona, im więcej czytam o koronawirusie, dowiaduję się faktów naukowych i czytam wieści ze świata przewidywań, teorii niespiskowych i rozterek polityków. W jednym artykule na stronie Polityki autor nazwał go złośliwym maleństwem, które paraliżuje największe kraje świata. Urocze.
Po obiedzie poszłam na rower, co zrobiło mi całkiem dobrze. Polecam tą formę aktywności, tym bardziej, że nie mamy teraz dużego wyboru. 
Jedząc kolację miałam poczucie winy, że 19 to za późno. Boję się, że od tego utyję. Czuję, że powinnam jeszcze poćwiczyć, ale nie mam jak. 

czwartek, 2 kwietnia 2020

nie jestem sobą

Czuję się na zmianę źle i dobrze. Przez tą kwarantannę nie jestem sobą. Nie piszę tu nawet, bo po prostu nie mam o czym, wszystkie dni są takie same i nie kojarzę nawet dni tygodnia. Niemniej jednak mogę powiedzieć, że powoli oswajam się z sytuacją i wypracowuję jakiś rytm. Boję się, że zastoję się w tym i potem trudno będzie mi się przestawić.
Obejrzałam dzisiaj Dwóch Papieży, a potem zorientowałam się, że jest rocznica śmierci Jana Pawła II. Co za przypadek. 
Staram się jeść jak najmniej. Bo po co mi właściwie, skoro i tak nie mam nawet gdzie i jak spalić? Nie chcę być gruba. Boję się tego.
Od kilku nocy niepokoją mnie moje sny. Nigdy wcześniej takich nie miałam. 
Chciałabym napisać książkę.

sobota, 21 marca 2020

gówniany ten dzień

Od samego rana jestem zła na siebie. "Rana". Obudziłam się ok. 10 ale wstałam o 12. Leżałam w łóżku bo stwierdziłam, że i tak nie mam właściwie po co z niego wychodzić. Od samego początku dnia uporczywie chodzi mi po głowie thank u, next Ariany Grande.
Pijąc południową kawę włączyłam laptopa i zajrzałam na mojego głównego facebooka żeby się dowiedzieć jak tam studia. Podkreślam, że głównego bo normalnie do pisania z chłopakiem i ewentualnie paroma innymi osobami używam fejka. Dowiedziałam się, że nasza niedorobiona pani od angielskiego oczekuje, że wyślemy jej zadania, które nam zadała tydzień temu. Termin był do wczoraj. Szkoda, że nie napisała o tym kiedy nam wysyłała te zadania, może zrobiłabym je wcześniej. Tym sposobem pierwsze 2 godziny spędziłam nad angielskim. Jako że ta pani nie umie normalnie nam wysłać zadań, powklejała skany do takiej basic prezentacji w powerpoincie z zielonym tłem i małym czerwonym paskiem w prawym górnym rogu. Żeby jej się za dobrze nie sprawdzało, pobrałam wszystkie skany i uzupełniłam je używając tableta graficznego ołówkiem w paincie. Przykro mi, jestem smutna, a ona niedorobiona więc będę złośliwa.
 A o co chodzi z tym kontem na facebooku? Ciągła świadomość, że jestem połączona z masą ludzi przez fb, którzy jednocześnie w jakichś 99% mają mnie w dupie była dla mnie przytłaczająca i dawała mi jeszcze większe poczucie samotności. Dlatego na to główne konto wchodzę tylko przez laptopa kiedy mam potrzebę coś sprawdzić albo się czegoś dowiedzieć. Zanim ktoś napisze, że nic dziwnego, że czuję się samotna skoro tak odcinam się od ludzi i mam jego zdaniem pesymistyczne podejście, chciałabym ładnie poprosić o to aby zamknął pysk bo nic nie wie xD Ale o tym napiszę może innym razem.
Przeleżałam chwilę temu jakieś 1,5h w łóżku zawinięta w koc, czytając książkę. Umówiłam się z chłopakiem, że będziemy dzisiaj grali tylko muszę poczekać ok. godzinkę bo jest zajęty. Ogólnie czuję się dzisiaj okropnie, ale wstałam z tego łóżka z nadzieją, że poprawi mi to jakoś dzisiaj humor. I dowiedziałam się, że muszę poczekać jeszcze jedną godzinę bo wziął się za coś innego.
Nie uważam, że powinnam być zawsze na pierwszym miejscu i rozumiem jeśli jest coś ciekawszego i przydatniejszego niż spędzanie ze mną czasu. Ale chyba może mi być przykro, prawda?

nie mam pojęcia co

Nie mam pojęcia co robić. Serio. Oczywiście jeśli chodzi o dietę. Bo w domu mam trochę zajęć na czas tej całej kwarantanny. O ile staram się uważać na jedzenie, tak nie mam za bardzo możliwości zastosowania jakiejkolwiek większej aktywności fizycznej, jaką właśnie miałam zaczynać ale przeszkodził mi ten wirus. Jedyne co mogę to drobne ćwiczenia, rozciąganie, etc.
Dlaczego drobne? Przecież da się robić intensywne treningi w domu! Otóż nie mieszkam sama, a zależy mi na tym aby utrzymać to, że się odchudzam w tajemnicy. Nie wyobrażam sobie w tej chwili nic gorszego jak kontrola ze strony mamy. To moje ciało, moje jedzenie i to ja zamierzam kontrolować co i kiedy wkładam do ust. Także generalnie w tej kwestii czuję się trochę rozbita.
A z pozytywniejszych wieści: znalazłam nową formę spędzania czasu ze swoim chłopakiem. Łączymy się przez discorda i po kilka godzin (nasz rekord to łącznie 9h jednego dnia) rozmawiamy i gramy w grę. Pomaga mi to oderwać się od tego całego szaleństwa i poprawia bardzo dni i humor.
Już jest mi lepiej ale i nie.

poniedziałek, 16 marca 2020

NIE WIERZE

Dzisiaj znalazłam swój stary dzienniczek z wattpada. Jeden z wielu. Myślałam, że wszystkie usunęłam, a jednak. Nie do końca xD
Tam są wpisy z 2018 roku. Nie wierzę, że to istnieje. Serio, muszę ochłonąć. Tyle wspomnień.
Powyżej screen (będący zaproszeniem do mojego świata) dla ciekawskich. 
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak długo tak na pradwę tkwię w tym chorym świecie i obracam się w tej przestrzeni internetowej. Hit.


złamałam kwarantanne i co? i chuj

Dzisiaj stwierdziłam, że mam wyjebke. Nie będę siedzieć w domu kiedy w Polsce stężenie koronawirusa wynosi 3 chorych/milion obywateli (no, już teraz wg poniższego screena 3,3).
Umówiłam się ze znajomym, który czuje się podobnie co ja i też mu nie odpowiada ta sytuacja. Kiedy z nim pisałam tak bardzo chciał wyjść z domu i uważał, że mnie rozumie. Jednak dzisiaj w ostatniej chwili napisał mi, że się boi, ludzie go straszą, piszą żeby nie wychodzić i został w domu. Fajnie, że kiedy jechałam już autobusem.
Koniec końców, sama pojechałam na spacer na górkę, niedaleko której mieszka mój chłopak i kiedy się o tym dowiedział to do mnie przyjechał. Dobrze było się z nim zobaczyć i się przejść. Wreszcie.
Może to był ostatni raz na najbliższe 2 lub 3 tygodnie bo w najbliższym czasie serio może zrobić się poważnie.
Pilnuję za to pór jedzenia. Aby nic nie było za wcześnie ani za późno, staram się kontrolować to kiedy jestem głodna, uczyć się jak zaspokoić psychiczną potrzebę jedzenia. Uważam, że to dobry krok.

sobota, 14 marca 2020

smutno

Przez tą całą kwarantannę nie mogę zobaczyć się z chłopakiem, a  moja samotność jeszcze bardziej daje mi się we znaki. Serio, nawet mało z kim piszę bo po prostu nie mam za bardzo z kim. Ale nie dziwię się innym, też bym nie miała ochoty ze sobą pisać.
Jestem uwięziona w swoim świecie, przez który przebija się masa informacji z zewnątrz i nie daje spokoju. Nie lubię tego okropnie, panika i strach innych mnie ograniczają.
Siedzę w tej chwili i słucham muzyki z Księcia Egiptu. Mam dość wszystkiego.

środa, 11 marca 2020

może jednak schudnę?

Odwołali zajęcia na uczelni do 25 marca, ale przecież nie zamkną mi pracy. Dlatego podam większą dyspozycyjność żeby nie siedzieć w domu. Chociaż tam też zaczyna się szaleństwo bo musimy co pół godziny wszystko dezynfekować.
Denerwuje mnie ten stan napięcia, kiedy z jednej strony połowa kraju panikuje, z drugiej strony wszędzie jest mówione żeby zachować spokój bo nie ma powodu do paniki. Przerwanie naszego codziennego trybu życia wcale nie pomaga. Nie panikuję i podchodzę do wszystkiego bardzo racjonalnie, jednak wolałabym móc się uczyć dalej i wieść swoje życie w spokoju, a nie przymusowo trzymać się z daleka.
Mama stale mówi jak ważne jest jedzenie dla odporności. Poniekąd się z nią zgadzam, chociaż wolałabym być na swojej diecie niż przejmować się potencjalnymi chorobami i ryzykiem.
Ale podobno stres wpływa na spadek wagi. Może jednak schudnę?

wtorek, 10 marca 2020

boję się że koronawirus zepsuje mi wszystko

Dzisiaj miałam basen, ale prawie nie odczułam tego jako wysiłek. Mam wrażenie, że spaliłam za mało kalorii. Ale to nie zmienia faktu, że ten dzień był bardzo męczący bo wstałam o 7 i miałam zajęcia do wieczora.
Oprócz tego jest opcja, że przez tą epidemię odwołają nam zajęcia jak na coraz większej ilości uczelni, tym bardziej, że dzisiaj profesor mówił że jeden pracownik u nas jest chory. Jutro ma być jakieś posiedzenie i mają zadecydować do dalej, ale bardzo prawdopodobne, że czekają nas 2 tygodnie przerwy. Żeby tego było mało, mieszkam w pobliżu jednego ze szpitali (w zasadzie to tuż obok bo widzę go z okna), w którym są chorzy. Jeśli moja dzielnica zostanie objęta kwarantanną to po prostu lepiej być nie może.
Boję się, że zostanę uziemiona, a siedząc w domu można łatwo przytyć. Teoretycznie mogę sobie poszukać ćwiczeń do wykonywania w domu, ale nie chcę żeby dowiedziała się o tym moja mama czy siostra. Jeszcze zaczęłyby mnie kontrolować. Boję się, że nigdy nie będę taka jak marzę żeby być.
Uprzedzę zarzuty, że nie patrzę odpowiednio na sytuację z koronawirusem: dostrzegam problem jakim jest ta choroba, jednak dla mnie jako dla osoby od kilku lat siedzącej w świecie tego odchudzania i nieustannych kompleksów rzeczywistość jest troszeczkę inna. Mój świat jest trochę skrzywiony i proszę aby to uszanować, a nie pisać że nie powinnam przejmować się swoją dietą bo wisi nad nami potencjalne ryzyko rozprzestrzenienia się epidemii.
Po prostu nie mogę pozwolić sobie na bycie grubą. Boję się tego bardziej niż tego wirusa, przed którym wszyscy tak panikują. Muszę schudnąć.