!uwaga!
jeśli boisz się, że się ode mnie zarazisz to stąd idź

czwartek, 30 kwietnia 2020

pewien urok?

Nie było mnie tu  od 2 tygodni. Dzisiaj jest 50 sobota z rzędu. Znaczy 50 dzień kwarantanny. Niech to gówno się wreszcie skończy.
Więcej jeżdżę na rowerze, co jest serio świetnym lekarstwem na przytłaczające poczucie monotonności tych wszystkich dni zlewających się w jedną masę. Staram się też dostrzec pewien urok tego lockdownu. Świat wreszcie zwolnił. Donikąd nie musimy się spieszyć. Mamy po prostu czas, który musimy spędzić na... no właśnie, na czym? Obowiązki i pośpiech się zatrzymały, zostały ograniczone do minimum. Jedno wielkie rozluźnienie. Możesz sobie spacerować wolnym krokiem i nie myśleć o tym, że się spóźnisz bo po prostu nie masz dokąd się spóźnić. 
Nie mówię, że to zamrożenie świata jest najlepszym co nas spotkało, ale czy nie na to właśnie czekaliśmy? Na chwilę zwolnienia w tym pędzącym z ogromną prędkością świecie? Możemy czytać książki, oglądać seriale, spać cały dzień i nie wyciągać z tego żadnych większych konsekwencji bo większość naszych zadań jest przełożona na później czy nam się to podoba, czy nie.
To nie tak, że cieszy mnie ta kwarantanna, bo odpoczynek byłby milszy w mniej napiętych okolicznościach. 
Co więcej, powoli wchodzimy w fazę odmrażania świata z tego zastoju. Cieszy mnie to, że powoli stopniowo będę mogła wracać do życia i reaktywować plan schudnięcia.

Ta piosenka ostatnio za mną chodzi.

Eivør Í Tokuni

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

nie chcę się nienawidzić

Ma się zepsuć pogoda. Boję się, że nie będę mogła jeździć na rowerze i przytyję. 
Nie mogę już patrzeć na swoje ciało. 
Czemu nie mogę po prostu go pokochać tak jak kocham Ciebie? 
Czemu nie może mi się podobać tak jak podoba się Tobie?
Nie chcę się nienawidzić za to jaki mam kształt, to bez sensu. Nie rozumiem dlaczego tak jest i jak ja działam. Dlaczego nie mogę stanąć przed lustrem po prostu zadowolona z tego jak wyglądam?   

czwartek, 9 kwietnia 2020

pierwszy raz od kilku tygodni

Nie podoba mi się to wszystko. 
Włączyłam dzisiaj radio i upiekłam ciasteczka, zupełnie jakby wszystko było normalne i nie działoby się nic złego. Nagle uderzyła mnie świadomość, że przecież to wszystko trwa nadal, muszę kombinować jak spotkać się z chłopakiem żeby nie było przypału z policją i co zrobić z następnymi pustymi dniami. Na dodatek to wszystko się przedłuża, jestem traktowana jak chora i muszę się ograniczać, pomimo tego, że jestem zdrowa i naprawdę nie chcę niczyjej krzywdy. A ci wszyscy ludzie ze statystyk teraz są samotni i umierają naprawdę, kiedy ja po prostu siedzę w domowym ciepełku i słucham radia. To nie jest tak, że ktoś sobie wymyślił liczby i podał do internetu, czy wiadomości. To naprawdę się dzieje w naszym świecie, równolegle z naszymi istnieniami.
Smutno mi z tego powodu. Pierwszy raz od kilku tygodni coś uderza we mnie bardziej, niż perspektywa przytycia.
Marzę o tym aby móc znowu iść na zajęcia, spotkać się z ludźmi i po prostu żyć i móc dalej realizować najzwyklejsze w świecie potrzeby, rozwijać się. Dlaczego zwykłe wyjście z domu i zobaczenie ukochanej osoby to aż tak wiele?

Edmund  Fetting Nim wstanie dzień
piosenka, którą słyszałam w radiu tego wieczora, bardzo mi się podoba


wtorek, 7 kwietnia 2020

ale to

Ale to wszystko nie ma sensu. Dzisiejszy dzień jest niesamowicie nudny. Zupełnie nie mam co robić, nie mam motywacji do niczego i zastanawiam się po co w ogóle wstałam.
Jedyna sensowna rzecz jaką dzisiaj zrobiłam to pójście do sklepu po to, czego nie kupiła moja mama. 
Czuję się gruba.
Mam ochotę wziąć nożyczki i uciąć sobie kawałek ciała.

sobota, 4 kwietnia 2020

zając z czekolady gównianej jakości

Blisko 3 godziny spędziłam jeżdżąc na rowerze. Przejechałam pół miasta i spaliłam trochę kalorii, czym jestem bardzo usatysfakcjonowana. Jutro powtórka. Jeszcze się okaże, że schudnę podczas tej kwarantanny, spełnienie marzeń.
Czas mi się dłuży niemiłosiernie, nawet dostałam okres tydzień za wcześnie. Z reguły jeśli nie był punktualny, to się spóźniał. Ale zazwyczaj miałam idealnie na czas. 
Wracając do domu nabrałam niewyobrażalnej ochoty na zająca z czekolady, takiego gównianej jakości. To wszystko przez okres. Zjadłam dzisiaj właściwie tylko obiad i 2 tosty na śniadanie, więc pozwoliłam sobie na tego zająca i nawet nie miałam większych wyrzutów sumienia. Tym bardziej, że wiadomo jak ciężko bywa z ćwiczeniami i napadami podczas okresu. I tak dobrze się trzymam. Uda mi się. 
Kiedy policzysz moje kręgi?

piątek, 3 kwietnia 2020

powiedzmy, że ruszam trochę do przodu

Pierwszą połowę dnia poświęciłam w całości na naukę angielskiego. Miałam "kartkówkę" (zadania do zrobienia i odesłania w ciągu 30 minut) i musiałam zrobić zadania, które dostajemy co tydzień. Zazwyczaj mamy czas do piątku, ale w czwartek wieczorem pani napisała, że ze względu na kartkówkę wyjątkowo mamy czas do czwartku. Jakby nie można o tym napisać przy zadawaniu tych zadań. Oczywiście mail przyszedł o takiej porze, że odczytałam go dopiero dzisiaj rano. W tej chwili na samą myśl o tej pani i jaka jest niedorobiona mam kurwiki w oczach.
Coraz mniej czuję się przytłoczona, im więcej czytam o koronawirusie, dowiaduję się faktów naukowych i czytam wieści ze świata przewidywań, teorii niespiskowych i rozterek polityków. W jednym artykule na stronie Polityki autor nazwał go złośliwym maleństwem, które paraliżuje największe kraje świata. Urocze.
Po obiedzie poszłam na rower, co zrobiło mi całkiem dobrze. Polecam tą formę aktywności, tym bardziej, że nie mamy teraz dużego wyboru. 
Jedząc kolację miałam poczucie winy, że 19 to za późno. Boję się, że od tego utyję. Czuję, że powinnam jeszcze poćwiczyć, ale nie mam jak. 

czwartek, 2 kwietnia 2020

nie jestem sobą

Czuję się na zmianę źle i dobrze. Przez tą kwarantannę nie jestem sobą. Nie piszę tu nawet, bo po prostu nie mam o czym, wszystkie dni są takie same i nie kojarzę nawet dni tygodnia. Niemniej jednak mogę powiedzieć, że powoli oswajam się z sytuacją i wypracowuję jakiś rytm. Boję się, że zastoję się w tym i potem trudno będzie mi się przestawić.
Obejrzałam dzisiaj Dwóch Papieży, a potem zorientowałam się, że jest rocznica śmierci Jana Pawła II. Co za przypadek. 
Staram się jeść jak najmniej. Bo po co mi właściwie, skoro i tak nie mam nawet gdzie i jak spalić? Nie chcę być gruba. Boję się tego.
Od kilku nocy niepokoją mnie moje sny. Nigdy wcześniej takich nie miałam. 
Chciałabym napisać książkę.