Włączyłam dzisiaj radio i upiekłam ciasteczka, zupełnie jakby wszystko było normalne i nie działoby się nic złego. Nagle uderzyła mnie świadomość, że przecież to wszystko trwa nadal, muszę kombinować jak spotkać się z chłopakiem żeby nie było przypału z policją i co zrobić z następnymi pustymi dniami. Na dodatek to wszystko się przedłuża, jestem traktowana jak chora i muszę się ograniczać, pomimo tego, że jestem zdrowa i naprawdę nie chcę niczyjej krzywdy. A ci wszyscy ludzie ze statystyk teraz są samotni i umierają naprawdę, kiedy ja po prostu siedzę w domowym ciepełku i słucham radia. To nie jest tak, że ktoś sobie wymyślił liczby i podał do internetu, czy wiadomości. To naprawdę się dzieje w naszym świecie, równolegle z naszymi istnieniami.
Smutno mi z tego powodu. Pierwszy raz od kilku tygodni coś uderza we mnie bardziej, niż perspektywa przytycia.
Marzę o tym aby móc znowu iść na zajęcia, spotkać się z ludźmi i po prostu żyć i móc dalej realizować najzwyklejsze w świecie potrzeby, rozwijać się. Dlaczego zwykłe wyjście z domu i zobaczenie ukochanej osoby to aż tak wiele?
Edmund Fetting Nim wstanie dzień
piosenka, którą słyszałam w radiu tego wieczora, bardzo mi się podoba
Patrząc codziennie tylko na te liczby, słuchając o tym wszędzie wyłącza się nam ta świadomość co się dzieje i co stoi za tymi liczbami.
OdpowiedzUsuńSama mam tak czasami, zazwyczaj myślę raczej o sprawach przyziemnych, robię co muszę, coś narzekam np. na studia, nie myślę o tym co dzieję się na świecie, a później coś zobaczę, albo sobie przypomnę i ogania mnie taki ogromy smutek i płacz, przez to co dzieje się na świecie, myślę o tym jakie to potworne, że niektórzy ludzie mają tak mało, że umierają, samotnie, z głodu itp. że są na świecie konflikty, że to takie niesprawiedliwe, że tak jest, że gdzieś żyją ludzie, którym nikt nie pomoże. To takie nagłe impulsy, które na szczęście się we mnie jeszcze pojawiają.
To dobrze, że tak myślimy, to świadczy o tym, że jesteśmy wrażliwe i ludzkie, życie ogólnie jest niesprawiedliwe, co możemy to róbmy, miejmy jakieś swoje zasady w życiu by nie szkodzić innym i no co możemy zrobić, to zróbmy, ale nie nad wszystkim niestety zapanujemy. :(
Trzymaj się
Wiem, że nad tym wszystkim nie zapanujemy i staram nie zatracać się w liczbach. Jednak sama świadomość, bez znajomości dokładnych statystyk bywa momentami przytłaczająca :c
UsuńI nom, racja, jesteśmy po prostu wrażliwe. To dobra i coraz rzadziej spotykana cecha niestety.
Therm line.
OdpowiedzUsuńMyślę, że zaczynamy rozumieć dopiero wtedy kiedy nas to dotyczy osobiście. Kiedy ktoś nam umrze to chcielibyśmy cofnąć czas i nie wyjść z domu, umyć dokładnie ręce po powrocie... im więcej będziemy myśleć o innych tym szybciej skończy się epidemia
OdpowiedzUsuń