!uwaga!
jeśli boisz się, że się ode mnie zarazisz to stąd idź

sobota, 21 marca 2020

gówniany ten dzień

Od samego rana jestem zła na siebie. "Rana". Obudziłam się ok. 10 ale wstałam o 12. Leżałam w łóżku bo stwierdziłam, że i tak nie mam właściwie po co z niego wychodzić. Od samego początku dnia uporczywie chodzi mi po głowie thank u, next Ariany Grande.
Pijąc południową kawę włączyłam laptopa i zajrzałam na mojego głównego facebooka żeby się dowiedzieć jak tam studia. Podkreślam, że głównego bo normalnie do pisania z chłopakiem i ewentualnie paroma innymi osobami używam fejka. Dowiedziałam się, że nasza niedorobiona pani od angielskiego oczekuje, że wyślemy jej zadania, które nam zadała tydzień temu. Termin był do wczoraj. Szkoda, że nie napisała o tym kiedy nam wysyłała te zadania, może zrobiłabym je wcześniej. Tym sposobem pierwsze 2 godziny spędziłam nad angielskim. Jako że ta pani nie umie normalnie nam wysłać zadań, powklejała skany do takiej basic prezentacji w powerpoincie z zielonym tłem i małym czerwonym paskiem w prawym górnym rogu. Żeby jej się za dobrze nie sprawdzało, pobrałam wszystkie skany i uzupełniłam je używając tableta graficznego ołówkiem w paincie. Przykro mi, jestem smutna, a ona niedorobiona więc będę złośliwa.
 A o co chodzi z tym kontem na facebooku? Ciągła świadomość, że jestem połączona z masą ludzi przez fb, którzy jednocześnie w jakichś 99% mają mnie w dupie była dla mnie przytłaczająca i dawała mi jeszcze większe poczucie samotności. Dlatego na to główne konto wchodzę tylko przez laptopa kiedy mam potrzebę coś sprawdzić albo się czegoś dowiedzieć. Zanim ktoś napisze, że nic dziwnego, że czuję się samotna skoro tak odcinam się od ludzi i mam jego zdaniem pesymistyczne podejście, chciałabym ładnie poprosić o to aby zamknął pysk bo nic nie wie xD Ale o tym napiszę może innym razem.
Przeleżałam chwilę temu jakieś 1,5h w łóżku zawinięta w koc, czytając książkę. Umówiłam się z chłopakiem, że będziemy dzisiaj grali tylko muszę poczekać ok. godzinkę bo jest zajęty. Ogólnie czuję się dzisiaj okropnie, ale wstałam z tego łóżka z nadzieją, że poprawi mi to jakoś dzisiaj humor. I dowiedziałam się, że muszę poczekać jeszcze jedną godzinę bo wziął się za coś innego.
Nie uważam, że powinnam być zawsze na pierwszym miejscu i rozumiem jeśli jest coś ciekawszego i przydatniejszego niż spędzanie ze mną czasu. Ale chyba może mi być przykro, prawda?

nie mam pojęcia co

Nie mam pojęcia co robić. Serio. Oczywiście jeśli chodzi o dietę. Bo w domu mam trochę zajęć na czas tej całej kwarantanny. O ile staram się uważać na jedzenie, tak nie mam za bardzo możliwości zastosowania jakiejkolwiek większej aktywności fizycznej, jaką właśnie miałam zaczynać ale przeszkodził mi ten wirus. Jedyne co mogę to drobne ćwiczenia, rozciąganie, etc.
Dlaczego drobne? Przecież da się robić intensywne treningi w domu! Otóż nie mieszkam sama, a zależy mi na tym aby utrzymać to, że się odchudzam w tajemnicy. Nie wyobrażam sobie w tej chwili nic gorszego jak kontrola ze strony mamy. To moje ciało, moje jedzenie i to ja zamierzam kontrolować co i kiedy wkładam do ust. Także generalnie w tej kwestii czuję się trochę rozbita.
A z pozytywniejszych wieści: znalazłam nową formę spędzania czasu ze swoim chłopakiem. Łączymy się przez discorda i po kilka godzin (nasz rekord to łącznie 9h jednego dnia) rozmawiamy i gramy w grę. Pomaga mi to oderwać się od tego całego szaleństwa i poprawia bardzo dni i humor.
Już jest mi lepiej ale i nie.

poniedziałek, 16 marca 2020

NIE WIERZE

Dzisiaj znalazłam swój stary dzienniczek z wattpada. Jeden z wielu. Myślałam, że wszystkie usunęłam, a jednak. Nie do końca xD
Tam są wpisy z 2018 roku. Nie wierzę, że to istnieje. Serio, muszę ochłonąć. Tyle wspomnień.
Powyżej screen (będący zaproszeniem do mojego świata) dla ciekawskich. 
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak długo tak na pradwę tkwię w tym chorym świecie i obracam się w tej przestrzeni internetowej. Hit.


złamałam kwarantanne i co? i chuj

Dzisiaj stwierdziłam, że mam wyjebke. Nie będę siedzieć w domu kiedy w Polsce stężenie koronawirusa wynosi 3 chorych/milion obywateli (no, już teraz wg poniższego screena 3,3).
Umówiłam się ze znajomym, który czuje się podobnie co ja i też mu nie odpowiada ta sytuacja. Kiedy z nim pisałam tak bardzo chciał wyjść z domu i uważał, że mnie rozumie. Jednak dzisiaj w ostatniej chwili napisał mi, że się boi, ludzie go straszą, piszą żeby nie wychodzić i został w domu. Fajnie, że kiedy jechałam już autobusem.
Koniec końców, sama pojechałam na spacer na górkę, niedaleko której mieszka mój chłopak i kiedy się o tym dowiedział to do mnie przyjechał. Dobrze było się z nim zobaczyć i się przejść. Wreszcie.
Może to był ostatni raz na najbliższe 2 lub 3 tygodnie bo w najbliższym czasie serio może zrobić się poważnie.
Pilnuję za to pór jedzenia. Aby nic nie było za wcześnie ani za późno, staram się kontrolować to kiedy jestem głodna, uczyć się jak zaspokoić psychiczną potrzebę jedzenia. Uważam, że to dobry krok.

sobota, 14 marca 2020

smutno

Przez tą całą kwarantannę nie mogę zobaczyć się z chłopakiem, a  moja samotność jeszcze bardziej daje mi się we znaki. Serio, nawet mało z kim piszę bo po prostu nie mam za bardzo z kim. Ale nie dziwię się innym, też bym nie miała ochoty ze sobą pisać.
Jestem uwięziona w swoim świecie, przez który przebija się masa informacji z zewnątrz i nie daje spokoju. Nie lubię tego okropnie, panika i strach innych mnie ograniczają.
Siedzę w tej chwili i słucham muzyki z Księcia Egiptu. Mam dość wszystkiego.

środa, 11 marca 2020

może jednak schudnę?

Odwołali zajęcia na uczelni do 25 marca, ale przecież nie zamkną mi pracy. Dlatego podam większą dyspozycyjność żeby nie siedzieć w domu. Chociaż tam też zaczyna się szaleństwo bo musimy co pół godziny wszystko dezynfekować.
Denerwuje mnie ten stan napięcia, kiedy z jednej strony połowa kraju panikuje, z drugiej strony wszędzie jest mówione żeby zachować spokój bo nie ma powodu do paniki. Przerwanie naszego codziennego trybu życia wcale nie pomaga. Nie panikuję i podchodzę do wszystkiego bardzo racjonalnie, jednak wolałabym móc się uczyć dalej i wieść swoje życie w spokoju, a nie przymusowo trzymać się z daleka.
Mama stale mówi jak ważne jest jedzenie dla odporności. Poniekąd się z nią zgadzam, chociaż wolałabym być na swojej diecie niż przejmować się potencjalnymi chorobami i ryzykiem.
Ale podobno stres wpływa na spadek wagi. Może jednak schudnę?

wtorek, 10 marca 2020

boję się że koronawirus zepsuje mi wszystko

Dzisiaj miałam basen, ale prawie nie odczułam tego jako wysiłek. Mam wrażenie, że spaliłam za mało kalorii. Ale to nie zmienia faktu, że ten dzień był bardzo męczący bo wstałam o 7 i miałam zajęcia do wieczora.
Oprócz tego jest opcja, że przez tą epidemię odwołają nam zajęcia jak na coraz większej ilości uczelni, tym bardziej, że dzisiaj profesor mówił że jeden pracownik u nas jest chory. Jutro ma być jakieś posiedzenie i mają zadecydować do dalej, ale bardzo prawdopodobne, że czekają nas 2 tygodnie przerwy. Żeby tego było mało, mieszkam w pobliżu jednego ze szpitali (w zasadzie to tuż obok bo widzę go z okna), w którym są chorzy. Jeśli moja dzielnica zostanie objęta kwarantanną to po prostu lepiej być nie może.
Boję się, że zostanę uziemiona, a siedząc w domu można łatwo przytyć. Teoretycznie mogę sobie poszukać ćwiczeń do wykonywania w domu, ale nie chcę żeby dowiedziała się o tym moja mama czy siostra. Jeszcze zaczęłyby mnie kontrolować. Boję się, że nigdy nie będę taka jak marzę żeby być.
Uprzedzę zarzuty, że nie patrzę odpowiednio na sytuację z koronawirusem: dostrzegam problem jakim jest ta choroba, jednak dla mnie jako dla osoby od kilku lat siedzącej w świecie tego odchudzania i nieustannych kompleksów rzeczywistość jest troszeczkę inna. Mój świat jest trochę skrzywiony i proszę aby to uszanować, a nie pisać że nie powinnam przejmować się swoją dietą bo wisi nad nami potencjalne ryzyko rozprzestrzenienia się epidemii.
Po prostu nie mogę pozwolić sobie na bycie grubą. Boję się tego bardziej niż tego wirusa, przed którym wszyscy tak panikują. Muszę schudnąć.

niedziela, 8 marca 2020

mam plan

Dzisiaj cały ranek przeleżałam w łóżku czytając Chudszego Stephena Kinga. Zazdroszczę temu typowi tak szybkiej utraty wagi. Szkoda, że to tylko klątwa starego cygana, bo gdyby istniała dieta, która działa takie cuda to bez dłuższego namysłu już bym na niej była.
Niestety to tylko książka i muszę bardziej się wysilić. A szkoda.
Obliczyłam, że moje dzienne zapotrzebowanie to ok 1700kcal. Aby schudnąć postanowiłam je obciąć o połowę, czyli będę starała się jeść w przedziale 700-900kcal. Oczywiście możliwie jak najzdrowiej. Planuję też zacząć ćwiczyć (może kupię karnet na siłownię abo zacznę częściej chodzić na basen) oraz zacząć brać piperynę w tabletkach.
Co do piperyny, to ze wszystkich środków na odchudzanie wydaje mi się najrozsądniejsza. Przede wszystkim dlatego, że pomaga nie tylko na metabolizm, ale też podnosi odporność. Co więcej, występuje naturalnie np. w pieprzu. Czyli nie jest chemicznym preparatem i myślę, że jest mniejsze ryzyko, że nią sobie zaszkodzę. W końcu jeden z najgorszych scenariuszy jakie mogę sobie wyobrazić to właśnie taki, że moja dieta obraca się przeciwko mnie.
Nie zamierzam stosować z góry ustalonych planów, w których mam podane kalorie na każdy dzień bo w moim przypadku to nie ma sensu. Za dużo o tym myślę, stresuję się i przez presję jaką nakładam na siebie jeszcze nigdy nie udało mi się żadnego skończyć.
Teraz mam bardziej przemyślany plan i wszystko będzie inaczej.
Musi mi się udać. 

piątek, 6 marca 2020

grubas w pracy

Dzisiaj wyszło ok. 800-900 kalorii. Nie umiem być dokładna, nie chce mi się liczyć więc podaję w przybliżeniu.
Byłam w pracy i musiałam nosić ten durny stabilizator na łokieć żeby zakryć blizny. Nie lubię go i mnie ściska w rękę, ale wolę go nosić przez kilka godzin, niż stać się gorącym tematem plotek dlatego, bo się pocięłam.
Generalnie ludzie w mojej pracy dzielą się na 2 grupy: tacy, którzy plotkują i każdą chwilę spokoju przeznaczają na obgadywanie i hejtowanie innych i tacy, którzy przyjdą, popracują i pójdą, bo po co budzić tyle negatywnych emocji? Jakie te sprawy tak na prawdę mają dla nas znaczenie? Ja jestem w tej drugiej grupce. Nie dogaduję się z ludźmi z pracy, ani nie chodzę na pracownicze imprezy. Ludzie. Fuj.
Muszę mieć pracownicze ubranko i często nie mam bluzy (wszystkie są wspólne bo nie ma tyle bluz ile pracowników). Czuję się okropnie kiedy wszyscy mogą zobaczyć moją figurę. Kiedy idę na przerwę coś zjeść mam wrażenie, że wszyscy tylko myślą, że idę dalej się tuczyć. Obrzydliwe.
Ale schudnę. Jeszcze wszyscy się zdziwią.
W dodatku dostałam okres. Nawet moje ciało jest przeciwko mnie.

nie rozumiem

Jak to jest, że masz tak dużo czasu wolnego i tak mało czasu dla mnie?
Czemu zawsze kiedy się widzimy całkujesz mnie i dotykasz, a przez następne kilka dni prawie nie odpisujesz?
Czemu kiedy piszesz, piszesz głównie o sobie?
Chciałabym zrozumieć dlaczego
Jak ważna ostatnio jestem
Wiem, że mnie kochasz
Ale czy nie zapominasz ostatnio o tym?
Może przesadzam.
Po prostu mi smutno i czasem tęsknię.
Gdzie jest moje miejsce?

czwartek, 5 marca 2020

radość i dalekorzędne szkaradztwo

Z jakiegoś powodu dzisiaj czułam się szczęśliwa. Chciałabym ten nagły przypływ jakoś wytłumaczyć, ale nie umiem. Może czasem po prostu tak się dzieje, że cieszą nas zupełnie zwyczajne rzeczy takie jak wstanie z łóżka i zjedzenie śniadania albo ładne dobranie ubrań i nawet o tym nie wiemy.
Generalnie to nie jest tak, że jedzenie nie sprawia mi żadnej przyjemności. Czasami lubię jeść. Tylko po prostu nie mogę. Boję się, że to wszystko we mnie zgnije i mnie utuczy. Niektóre dziewczyny uważają, że nie zasługują na jedzenie. Ale jak można nie zasługiwać na szczęście? Kto ma prawo wydzielać i dawkować nam emocje?
Czasem czuję się szczęśliwa, bo czuję się komfortowo. Tak po prostu z tym jaka jestem i ze swoim przytulnym światem, do którego uciekam przed tym co jest na zewnątrz. W moim świecie nie ma miejsca na więzienie i choroby. Tam wszyscy są wolni.
Wszystko się posypało kiedy wróciłam do domu. Wieczorami czuję się dziwnie i nieswojo, wyjątkowo odczuwam to jak bardzo drugo, a może i nawet trzeciorzędna jestem w życiach osób, które są dla mnie ważne. Nie mam im tego za złe bo rozumiem, że mogą być ciekawsze i bardziej warte uwagi rzeczy niż ja. Ale chyba może mi być po prostu przykro.
Czy jak schudnę to stanę się bardziej warta uwagi?

Znalezione obrazy dla zapytania: chernobyl hbo
na zdjęciu mój stosunek do świata kiedy jestem zmuszona w nim żyć

ciało odejdź

Dzisiaj wyszło mi ok 800 kalorii. Zaskoczyło mnie to bo spodziewałam się, że będzie co najmniej 1200, więc jestem z tego faktu zadowolona.
Czuję się dobrze z pustką w żołądku. Tęskniłam za tym uczuciem kiedy wiem, że mam kontrolę.
Mimo tej pustki obrzydza mnie mój brzuch. Jest według mnie za duży. Nie chcę go i planuję zacząć robić brzuszki żeby się go pozbyć. Nawet teraz gdy na niego spoglądam mam ochotę go wcisnąć do środka żeby przestał być widoczny. Czuję się więziona i ograniczona przez swoje ciało i gdybym tylko mogła sprawić aby znikło, to nie zastanawiałabym się nad decyzją, bo już wszystko przemyślałam. Muszę coś z nim zrobić, chcę aby było go możliwie jak najmniej.
Nie chcę aby ktokolwiek mnie dotykał bo wiem, że poczuje jaka jestem gruba i się mną obrzydzi.

wtorek, 3 marca 2020

basen i blizny

Dzisiaj pierwszy raz od chyba trzech albo czterech lat byłam na basenie. Mam w tym semestrze obowiązkowy na studiach zamiast WFu na sali.
Czułam jak mocno biło mi serduszko dzisiaj rano i wczoraj wieczorem. Sama myśl, że muszę rozstać się ze swoją ochronną warstwą luźnych ubrań przyprawia mnie o mały atak paniki i stres. Już nie chodzi tylko o to, że wszyscy zobaczą moje ciało dokładnie takie tłuste i brzydkie jakie jest. Kiedy jestem w stroju kąpielowym to jedyna sytuacja, kiedy nie mam szans na ukrycie blizn. Nie chcę aby ludzie na to patrzyli i zadawali pytania bo nie mam czym się chwalić. Nie mam tez ochoty tego nikomu wyjaśniać i się tłumaczyć.
Ostatnio postanowiłam, że schudnę za wszelką cenę. Mogę mieć blizny, ale nie będę gruba. Nawet nie zauważysz kiedy poczujesz mój kręgosłup gdy pogładzisz mnie po plecach, a wszystkie moje ubrania zrobią się jeszcze luźniejsze.

niedziela, 1 marca 2020

hej

Nie policzę który to już blog, konto, pamiętnik.
Gdyby nie internet, najprawdopodobniej nic nigdy by się nie stało. Byłabym teraz w innym miejscu, szczęśliwie bawiąc się ze znajomymi, planując przyszłość i rozwijając się tak jak chcę. Tymczasem planuję kolejną dietę bo znowu czuję się za gruba. Dosłownie, czuję jak rosnę. I jest mi z tym strasznie źle.