Dzisiaj miałam basen, ale prawie nie odczułam tego jako wysiłek. Mam wrażenie, że spaliłam za mało kalorii. Ale to nie zmienia faktu, że ten dzień był bardzo męczący bo wstałam o 7 i miałam zajęcia do wieczora.
Oprócz tego jest opcja, że przez tą epidemię odwołają nam zajęcia jak na coraz większej ilości uczelni, tym bardziej, że dzisiaj profesor mówił że jeden pracownik u nas jest chory. Jutro ma być jakieś posiedzenie i mają zadecydować do dalej, ale bardzo prawdopodobne, że czekają nas 2 tygodnie przerwy. Żeby tego było mało, mieszkam w pobliżu jednego ze szpitali (w zasadzie to tuż obok bo widzę go z okna), w którym są chorzy. Jeśli moja dzielnica zostanie objęta kwarantanną to po prostu lepiej być nie może.
Boję się, że zostanę uziemiona, a siedząc w domu można łatwo przytyć. Teoretycznie mogę sobie poszukać ćwiczeń do wykonywania w domu, ale nie chcę żeby dowiedziała się o tym moja mama czy siostra. Jeszcze zaczęłyby mnie kontrolować. Boję się, że nigdy nie będę taka jak marzę żeby być.
Uprzedzę zarzuty, że nie patrzę odpowiednio na sytuację z koronawirusem: dostrzegam problem jakim jest ta choroba, jednak dla mnie jako dla osoby od kilku lat siedzącej w świecie tego odchudzania i nieustannych kompleksów rzeczywistość jest troszeczkę inna. Mój świat jest trochę skrzywiony i proszę aby to uszanować, a nie pisać że nie powinnam przejmować się swoją dietą bo wisi nad nami potencjalne ryzyko rozprzestrzenienia się epidemii.
Po prostu nie mogę pozwolić sobie na bycie grubą. Boję się tego bardziej niż tego wirusa, przed którym wszyscy tak panikują. Muszę schudnąć.
Mam to samo z koronawirusem. Martwię się, że zniweczy mi plany. Co w sumie już nastąpiło, bo mi zamknęli i basen i uczelnie. Myślę, że nie ma innej rady, trzeba to przeczekać :/
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem. To nie jest tak, że bagatelizujemy koronawirusa, po prostu nadal mamy też przecież własne życie, plany i problemy. Trzymaj się mocno <3
OdpowiedzUsuń